Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Gdy pierwszy śpiéwak świata, na śnieżystej skale
Świetne, skończył życie,
Hebr jego zwłoki w błędném unosząc korycie,
Głuche toczył fale;
Lew, którego żal przeniknął,
W ponurych pieczarach ryknął,
Trakowie z wzniesionemi ku niebu oczyma,
Wylewając bolu głosy,
Oskarzali losy;
A pola, drzewa i skały
Jednym jękiem powtarzały
Już go nie ma! już go nie ma!