Strona:Poezye Konstantego Piotrowskiego.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Cedry zginajcie głowy skryte za obłoki,
Mięknijcie twarde skały, rozstąpcie potoki.
Zbawca idzie! Proroków obwieszczony duchy,
Patrzaj na niego slepy i słuchaj go głuchy[1]!
On oczyści z szkodzących cząstek blask promienny[2],
Do ściemnionej zrzenicy wpuści promień dzienny:
Dawne tamy na sciezkach głosu On pokruszy,
I stworzonej Muzyce każe piescić uszy:
Niepotrzebne już szczudło chromy o głaz rzuci,
Wyskoczy jako łania i niemy zanuci.
Ani jęków, ni westchnień, słyszeć się nie zdarzy,
On łzy, swoją prawicą s każdej otrze twarzy[3].
Żelaznemi łancuchy śmierć na wieki zwiąże,
I stęknie od boleści blady piekieł xiąże.

  1. Jzajasza XL III 18.
  2. Jzajasza XXXV 5. 6.
  3. Jzajasza XXV 8.