Grosz na tabakę, suchar dziadowski,
Dość tego na mój zapas podróżny.
Starzec przeczytał, dostał jałmużny,
I poszedł z Bogiem do drugiej wioski.
31 marca 1846. Załucze.
GAWĘDA Z ŻEBRACKIEGO ŻYWOTA.
I.
W kruchcie jednej Niedzieli, wynędzniali, nieśmieli.
Dwaj żebracy siedzieli.
A że wcześnie dość było, a gawędzić tak miło,
Więc się sobie gwarzyło.
Gwarzą różnie a różnie, satyrycznie, ostrożnie,
O panach, o jałmużnie,
O kalectwie i latach, o szatach i o łatach,
O dziadowskich intratach,
O żebrackim swym stanie, o dzwonach, o organie,
I o Księdzu Plebanie.
I rzekł Szczudło koledze: Wiesz, że doma nie siedzę,
Czasem wioski odwiedzę.
Czasem sobie zachodzę pod figurę przy drodze,
I tam piosnki wywodzę.
Jest przychód jaki taki, na dzień ze dwa szostaki
Na kupienie tabaki.
Ale najlepsza rada, iść gdzie odpust wypada,
Gdzie narodu gromada;
Mówić święte pacierze i śpiewać piosnki szczerze, —
A pewno się grosz zbierze.