Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/049

Ta strona została skorygowana.

Teraz kielich do roboty! —
Dictum, factum, i po sprawie
Wykonano co do joty.


III.
Dwie już setki lat się zaczną,

Jak braterskie kości społem
Gniją w ziemi pod kościołem,
A mogiły ani znaczno.
Ale ród ich gęsty w Litwie,
I poczciwy, i zamożny;
Bo co miesiąc głos pobożny
W Mszalnej wzmioniał ich modlitwie.
A na morgach w pszennym plonie
Pleban piękne żął owoce,
Stawił kopy na zagonie,
Łowił rybkę na zatoce...
Teraz słyszę, inne dzieje:
Ktoś już inny morgi trzyma,
I pszeniczkę inny sieje,
I za zmarłych Mszy już niema.
Słyszał nawet dzwonnik głuchy,
Z pod grobowca u parkana,
Jakieś krzyki i rozruchy —
Spór Marcina i Stefana.
5 października 1846. Załucze.



CHODYKA.
GAWĘDA Z TRADYCYI POLESKIEJ.

I.

Zagrano w trąby i naród ciekawie
Na zamek słucki ciśnie się jak woda.
Oto zasiada na sędziowskiej ławie
Dziedzic na Słucku, książę wojewoda,