Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/084

Ta strona została przepisana.

Ksiądz definitor zawsze przepowie.
I cóż dziwnego? — wszak jego oko
Na firmamencie tkwiło zwyczajnie,
Myślami w Niebo wsiąknął głęboko,
Podpatrzył, przeczuł niebieskie tajnie;
Może mu nawet w samotnej celi
I Święci Pańscy coś poszepnęli.
Kiedy śpiew starca zadrżał w kościele,
Jakoś cię zawsze skrucha ogarnie.
Rzekłbyś: Apostoł — kiedy w Niedzielę
Prostemi słowy uczył owczarnię,
Kiedy tłomaczył ze świętej księgi:
Jak to pokorny Zbawiciel świata
Składa Majestat Bożej potęgi
I w ciele ludzkiem z człekiem się brata,
Bóg z nędzarzami żyje pospołu,
Między grzeszniki siada do stołu,
I daje Siebie przybić do krzyża,
I składa ciało w człowieczym grobie.
Bóg się do ludzkiej postaci zniża,
By nas uzacnił, podniósł ku Sobie;
A u nas, szlachcic — jasne wielmożę,
Bad, że mu herby dała ojczyzna,
Bóg został człekiem, a On nie może,
Kmiotków za bliźnich Swoich nie przyzna
Wstyd mu z wieśniaki bawić pospołu,
Hańba z rolnikiem siadać do stołu.
Gdy hardy panek w zbytkach swawoli,
Za jeden puhar starego wina
Głodna i chłodna chłopska rodzina
Na rok by miała chleba i soli.
Za jedno słówko w najmniejszej rzeczy
Pany się waśnią, idą na noże;
Wieśniak pod chłostą jęknąć nie może,
Bo nie dla niego honor człowieczy!
Tak to, bywało, głośno i śmiele
Ksiądz definitor gadał w kościele.