Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/326

Ta strona została przepisana.
IX.

Margier rycerskie czoło uchylił w pokorze:
Szanuje wiarę ludu i wyroki Boże.
Puścić wolno Ransdorfa książę miał w zamiarze,
Lecz wyższy obowiązek poświęcić go każe.
Czy bogowie zaprawdę pragną krwi młodziana,
Czy się tylko nań sroży wróżka zagniewana,
Zawsze zgon Krucygiera w ostatecznym kresie
Znakomite dla Litwy owoce przyniesie:
Bo ku bogom rodzinnym więcej wiary doda,
A w tej wierze dla Litwy siła i swoboda,
Bo na serca litewskie wciąż działać należy,
Jątrzyć wieczną nienawiść dla pruskich rycerzy;
To do śmiertelnej walki posłuży najlepiej,
I miecze zahartuje, i serca pokrzepi.
Margier westchnął, i kazał kapłanom, ludowi,
Aby jutro stanęli do ofiar gotowi,
A on sam, wderny bogom, jak wróżbiarka radzi,
Niemieckiego rycerza pod cios przyprowadzi.
Lecz dodał: Kiedy człeka pod topór już kładniem,
Nie wolno po zbójecku urągać się nad nim.
A biada temu z Litwy i śmierć jego głowie,
Kto rycerza znieważy, albo kto mu powie,
Jaki nań zapadł wyrok — niech ma spokój we śnie.
Na co wieścią złowrogą zabijać przedwcześnie?
Niema sz korzyści bogom, ani Litwie gwoli,
Że ktoś w męczarniach ducha cały dzień przeboli!
Taki rozkaz wydawszy, pokłon bogom czyni
I z pochmurnem obliczem wychodzi z jaskini.

X.

Straszne są bogi Litwy, którym hołdy święcę! —
Mówiła młoda Egle, załamując ręce, —
Jakie dzikie wyroki ... jak przemocne prawa
Bóstwa, co żyje śmiercią, a krwią się napawa!...
Czyż dla zbawienia Litwy potrzebna jest zbrodnia?
Na co im krew niewinna obcego przychodnia?