Litwa widzi znak śmierci — i strzela w te krzyże,
Dufając, że je zwalczy, że na wskroś przeniże,
A wzywając ku szczęściu swe bogi ojczyste,
Twojemu znamieniowi urąga się, Chryste!
Z tych okien i ze strzelnic, od Perkuna dzieci,
Jedno tylko westchnienie ku krzyżowi leci:
Egle, na śmierć sądzona, przed jutrem swej kaźni
Jeszcze marną nadzieją biedne życie drażni.
W lochu swego więzienia, przy okienku ciemnem,
Widzi, jak huf Krzyżaków snuje się nad Niemnem;
Nauczona od dziecka, żo Krzyżacy podli,
Chciałaby ich przeklinać — a jednak się modli.
Westchnąć ku swoim bogom daremno się kusi,
Krzyż jest Bogiem Ransdorfa — potężny być musi;
A swych uczuć nie mogąc utrzymać na wodzy,
Jękła: Bogowie Litwy! zanadtoście srodzy!
Przygwożdżony do krzyża i w koronie z cierni,
Bóg Krzyżaków pogląda ku mnie miłosierniej;
On od śmierci mię zbawi, On te baszty skruszy.
On przyniesie pociechę bolejącej duszy.
I przyjdą tu krzyżowi wojownicy biali,
Ja obaczę Ransdorfa — i on mię ocali.
Zamiast ginąć, jak trawa, gdy ją zetną kosą,
Ja ucieknę z Ransdorfem gdzie oczy poniosą,
Nad morze, w kraj niemiecki, pod Chrystusa władzę...
Mego ojca opuszczę, moich bogów zdradzę...
Zbrodniarka!! cóż wyrzekłam? O święci bogowie!
Gdzie są wasze pioruny zadać cios mej głowie,
Skrócić moje dni młode, które zbawić życzę,
Wypalić z mego serca uczucia zbrodnicze?...
Ojcze! jam twoja córka!... gdzież moja odwaga?
Ja się cofam, gdy Poklus ofiary wymaga
Dla ocalenia Litwy! Co znaczy ta skarga?
Czemu się serce moje na dwie strony targa?...