Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/441

Ta strona została przepisana.

Na tornistrze albo łęku.
Jezu Chryste, Panie miły,
Terefere tatuleńku!

V.
Legł i nie wstał — chyba wstanie

Na dolinę Józafata!
Na kamrackie pożegnanie
Zmówim pacierz za kamrata,
Śnieg rozkopiem choć pałaszem
I zasypiem oczy śmiałka!
Boć to, widzisz, w pułku naszym
Pacierz krzepił — jak gorzałka.
Insze pułki nie wierzyły,
Że jest przyszłość w Bożych ręku.
Jezu Chryste, Panie miły,
Terefere tatuleńku!

VI.
Myśmy mieli kapitana,

Co nas jeszcze trzymał w wierze,
I bywało codzień z rana
Każe mówić trzy pacierze;
Co do postów: gdy golizna,
Nolens, volens, człowiek pości...
Kapitana czci starszyzna,
A kochają strzelcy prości.
Był to sobie dziad pochyły,
Mówił z cicha, pomaleńku...
Jezu Chryste, Panie miły,
Terefere tatuleńku!

VII.
Choć potulna zda się mina,

Licho groźne i uparte;
Miał przezwisko Szerpentyna,
Bo się panie, rąbał arte!
Dla żołnierza pierś otworzy