Toż mię tysiącem mil przedzielało
Od moich miłych... gdybyż być w przodzie!
I znowu konia ostrogą bodzie;
Ale hamuje chętkę swawolną,
Bo się z szeregu wymknąć nie wolno:
Wezmą za zbiega, zastrzelą może...
Umrzeć w tej chwili!... Boże mój, Boże,
Kiedy już czuję rodzinną ścianę!
O nie! w szeregu lepiej zostanę:
Tak każe dola, poddam się doli...
Tylko że oni idą powoli,
Noga za nogą za przednią strażą...
Czemu im prędzej ruszyć nie każą?...
Nad głową Janka tęskność mogilna
Chmurno zawisła — szepce kryjomu:
— Tylko mil osiem do mego domu...
Lecz cóż tam na myśl przyjdzie monarsze?
Kędy obróci wojenne marsze?
W prawo? czy w lewo?... Ależ broń Boże!
Pułk naszej wioski minąć nie może:
Wioska na lewo — tamtędy droga...
Ale myśl władców, to jak myśl Boga,
Nieodgadniona, nieprzeniknięta,
Słowo ich prawem, wola ich święta.
Więc drżący Janek ileż to razy
Pytał u pana: jakie rozkazy
Z głównej kwatery? — lecz pan nie zgadnie,
Którędy pułkom ruszyć wypadnie.
Przyszła nakoniec karta złowroga:
Dla konnych pułków na prawo droga;
Za dwie godziny wojsko wyruszy.
Co się tam działo w Jankowej duszy,
Trudno wysłowić...