Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/053

Ta strona została przepisana.

Pieśnią rzymska, bogata, uczona,
Lecz mi zawsze na sercu boleśnie.
Nie trafiłeś do celu, Klabonie,
Choć się bitwę opiewać udało!
Bo kto walkę odprawia w swem łonie,
Walk rycerskich dla niego za mało.
Wojną trafiać do serca, co boli,
Złe, śpiewaku, wybrałeś narzędzie!
W państwach naszych, gdy Niebo pozwoli
Jeszcze wojny tak prędko nie będzie!
My pragniemy braterskich sojuszy,
Dla spokoju tych krajów, dla wzrostu,
Ja chcę pieśni rzewniejszej, co z duszy,
Co do duszy przemawia po prostu!
Ej, Bekwarku, lutnisto nasz miły!
Ty, jak tuszę, ugodzisz w to snadno,
By się dźwięki o serce odbiły,
Aż nam chmury z nad czoła opadną!
Więc Klabonus zawstydzon umilka,
Bekwark zasię swe struny kołycha.
Trącił w struny... wywołał brzemień kilka...
Piosnka drżała rozkosznie a z cicha.
Takt za taktem, a słowo po słowie,
Ozułeś ciepło i życie w tem tętnie,
Niby wietrzyk zaszumiał w dąbrowie
Albo serce westchnęło namiętnie, —
I przygrywka do pieśni gotowa,
I przy lutni zaśpiewał w te słowa:

∗             ∗
PIEŚŃ BEKWARKA.

Nad mirtowe wonne gaje
Pozłocisty księżyc wstaje
I ułudne światła fale
Porozrzucał okazale.