Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/056

Ta strona została przepisana.

A wiesz, królu — ja snadno nie płaczę!
Pieśń niżowa, czy dumka litewska
W jego uściech odżywa inaczej.
Może Wasza Dostojność Królewska
Prostakowi swój posłuch dać raczy?
— Niechaj przyjdzie — rzekł Zygmunt — niech przyjdzie!
Przywołano pacholę do sali;
Zapłonione, w nieśmiałym zawstydzie,
Skłoniło się — stanęło w oddali.
Na skinienie książęcia i króla,
Torban zabrzmiał początek rozgłośny —
Zda się w polu stepowy wiatr hula,
Szumią jodły litewskie i sosny,
Wyją w Tatrach pioruny i burze,
I przygrywka do pieśni gotowa,
Młody wieśniak wzniósł oczy ku górze,
Przy torbanie zaśpiewał w te słowa:

∗             ∗
PIEŚŃ TORBANISTY.

— Czy ty orle jasnapióry
Siedzisz na kurhanie?
Zasępiłeś wzrok ponury,
Jak słonko w tumanie?
Twoje piersi, twoje silne,
Jakbyś skuł niewolą,
Jakieś dumki zamogilne
W twojej głowie bolą.
Hej, młodzieńcze, hej, ochoczy!
Czego tęsknisz z cicha?
Zasępiłeś jasne oczy,
Że łza nie wysycha.
Twoje dumki, twe sieroce.
Dumasz w każdą chwilę,
Na mogile spędzasz noce
I dni na mogile!