Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/115

Ta strona została skorygowana.

Leci przed kościół kolaska Prymasa,
Lecą kolaski państwa dygnitarzy,
Szlachta na koniach harcuje i hasa,
A radość z każdej uśmiecha się twarzy.
Wszystko co żyje spieszy do kościoła,
Kościół zaledwie pomieścić ich może;
Każdy co żyje z głębi piersi woła:
„Ciebie chwalimy, miłosierny Boże!”
„Ciebie chwalimy!” powtarzają dzwony,
A głos ich płynie nad powietrzną falą,
I w całym kraju już serc miliony
Za wybór króla Pana Boga chwalą.
A Bóg już księgę wyroków odsłania
I pisze do niej losy panowania.




CZĘŚĆ DRUGA.
STAROSTA KOPANICKI.
I.

Tak, kiedy w Polsce umarł August Drugi,
Kraj objął swoje elekcyjne prawa;
A przypomniawszy cnoty i zasługi,
Znów Leszczyńskiego obrał Stanisława.
On był wygnańcem na francuskiej ziemi,
Gdy go ubiegli sascy zapaśnicy,
Zadziwiał obcych cnoty sarmackiemi,
Na lotaryńskiej panując dzielnicy;
A dobrodziejstwa sypiąc wkoło siebie,
Cierpiącym bliźnim rad zasklepiać rany,
Sercem na ziemi, myślą goszcząc w Niebie,
Był filozofem dobroczynnym zwany.
A córka jego, co w ojca szła tropy,
Sarmatka sercem i mową, i głową,
Na najświetniejszym tronie Europy
Zdała się światu królowych królową.
Ojcu się lepsza uśmiechnęła dola,