Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/283

Ta strona została skorygowana.

I święć się Imię Twoje,
Boże i Ojcze nasz!


RECITATIVO.

Lecz się różowa jutrznia rozszerza,
Zbudził się kogut, skrzydły uderza,
I zapiał silnie pobudki hasło,
Że aż nad rzeczką echo zawrzasło.
I czujne kury, jak gdyby czaty,
Podają hasło z chaty do chaty,
Że wstawać pora. Stary Wasili,
By zbudzić swoich, czekał tej chwili.
Już od godziny sen go nie bierze,
Chodząc po dworze, mówi pacierze.
Jużby się z rosą napasła trzoda,
Lecz budzić młodszych staremu szkoda:
Syn jego Janko pracował dosyć,
I wczora kosił, i dziś ma kosić;
Lecz to już taki zwyczaj młodzieńczy,
Że śpi jak kamień, kiedy się zmęczy.
Coś sobie marzy i przez sen gada
O krasnej Hannie, córce sąsiada;
Niech sobie marzy, sercu dogodzi,
I my starcowie byliśmy młodzi.
Sen w biedach serca jedną pociechą!
Lecz kiedy kogut zapiał nad strzechą,
Zapiał powtóre, zapiał raz trzeci,
Wstań do roboty, wstań, synu kmieci!
Słonko pogodne, korzystaj z chwili.
Tak sam do siebie mówi Wasili.
Choć mu żal budzić synów i wnuka,
W okno do chaty donośnie puka.


WASILI.

Wstawajcie dzieci! świta na dworze,
Już od godziny krzątam się sam,
Już z za pagórka słoneczko Boże
Brzask na dzień dobry przesyła wam.