Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/284

Ta strona została skorygowana.

Otwórzcie ze snu, otwórzcie oczy,
Leniwej drzemki już minął czas.
Z Bogiem pocznijcie wasz dzień roboczy.
Krzyż Chrystusowy niech wzmocni was.
Wstawajcie dzieci! do pracy czas!
Już od godziny krzątam się sam,
Słońce dzień dobry przesyła wam,
Krzyż Chrystusowy niech wzmocni was.


RECITATIVO.

Już na głos starca w chacie się szerzy
Gwar pogadanki i szmer pacierzy.
Jak na głos matki robocze pszczoły,
Sypie się z chaty naród wesoły,
A komu oczy orzeźwić trudniej,
Bieży je przemyć do chłodnej studni;
A komu chatnia przykrzy się ława,
Chłodnym wietrzykiem piersi napawa.
Tak pokąd światło ziemię ogarnie,
Chatnie podwórze odżyło gwarnie;
Odżyła wioska w rannej pomroce,
Starcowie gwarzą, młodzież chychoce.
Ów idzie z kosą, drugi do żniwa,
Wójt do roboty dwornej zwoływa,
I w końcu wioski naród się tłoczy,
Wyszedł na pole orszak roboczy.
Janek przy Hannie — lecz spuścił głowę,
Chciałby rozpocząć słodką rozmowę;
Lecz kędy miłość do serca wpadnie,
Tam pogadanka idzie niesnadnie.
Od czego począć? — niełacna rada,
Serce już sercu resztę dogada,
Dusza przed duszą jakoś się sprawi,
Ale wokoło ludzie ciekawi,
A więc ostrożnie, z cicha, nieznacznie,
Niby przypadkiem, tak mówić zacznie: