Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/298

Ta strona została przepisana.

Co przeszło, co przyjdzie, zapomnim póki czas.
Ojcowie! starcowie! pobłogosławcie nas!
My w tanku rzęsistym wzbijem gospodny pył,
Graj, stary muzyku, dopóki starczy sił!
1852. Wilno (dom Müllera).


CHATKA W LESIE.

DZIWACTWO DRAMATYCZNE
W PIĘCIU USTĘPACH.


OSOBY:
MARYA.
P. HENRYK, literat-poeta.
P. CZCIONKA, księgarz edytor.
P. Sędzia PŁODOZMIAN.



USTĘP PIERWSZY.

(Rzecz w ogrodzie publicznym).


HENRYK, CZCIONKA.

CZCIONKA.

Raduję się, że pana napotykam wreszcie.
Ho! ho! latasz, łaskawco! masz intryżki w mieście...
Czemu nie? młodzi ludzie... bardzo temu wierzę.
Ja byłem razy ze trzy na pańskiej kwaterze,
A zastać go nie mogłem.

HENRYK.

Co chcesz, panie Czcionka?
Człowiek, idąc bez myśli, łacno się zabłąka.
Chodziłem na brzeg rzeki, splondrowałem góry.
Śmieszna to rzecz doprawdy ta miłość natury:
Codzień patrząc na widok jeden i ten samy,
Nigdy się nie napatrzym, ani nasłuchamy.