Powiem ci, panie sędzio, ten projekt podróży
Wcale mi nie do smaku, choć ja lubię drogę.
Zamykam się w powozie — no! i chrapnąć mogę;
Ale rozpacz porywa w obiadowej porze:
Znasz, sędzio, nasze karczmy.
Nie dopuszczaj Boże!
Znajdziesz tam kwaśne piwko i Śledzia kawałek.
Więc na licho ta podróż?!
Widzi pan marszałek,
Trudno czasem odmówić prośbom pięknej buzi.
Chce kobieta — chce Pan Bóg, — tak mówią Francuzi.
W rączki pana marszałka!
Staruszeczka przednia!
Córka pana marszałka chce jechać do Wiednia,
Chce zwiedzie brzegi Renu, zabawie w Tryeście...
A chłodnik czy podadzą?
Chce do Rzymu wreszcie.
To pięknie, bardzo pięknie... Młodziutka się nudzi,
Chce poznać obce kraje, poznać obcych ludzi.
Co robić?... trzeba uledz przed niewieścią władzą...
Zresztą, panie marszałku...
A chłodnik czy dadzą?
Zresztą, panie marszałku...