Co chcecie, dobrzy ludzie?
Ot, tam od pasieki,
Na waszmościów granicy nieskoszona łąka,
To czasem się bydełko i nasze zabłąka,
Może wam zrobić szkodę — to i grzech na duszy.
No! dzisiaj mamy piątek... słonko nieźle suszy...
Pańszczyzny dzisiaj niema... więc my rada w radę:
Wójt do karczmy na czarkę zaprosił gromadę,
A przy czarce już taka stanęła umowa,
By skosić waszą łąkę...
Na to ani słowa.
Dziś zetniem — przy pogodzie jutro kopki staną.
Ot widzisz, Mateuszu, to będzie i siano,
A ja przyślę do zwózki koniska i kary.
Bóg wam zapłać za wasze dary i ofiary!...
Lecz pana niemasz w domu.
To i cóż, że niema?
Za robotę zapłata — to jego systema,
Prawda ewangeliczna, a ja nie mam groszy.
Ejże szlachta wy, szlachta! każdy się panoszy,
Każdy patrzy z wysoka na biednych nędzarzy;
Kiedy nie skrzywdzi czynem, to słowem znieważy.
Człowieka, co w siermiędze, żaden nie oceni:
Daj mu serce — on rękę zaraz do kieszeni,