Henryku! Henryku!
Już przeczuwam to szczęście, widzę ie, znachodzę;
Lecz któż mi poda ramię, by utwierdzić w drodze?
Ty mi sam pokaż życie czynem i ofiarą.
Wiesz co, luby! odnówmy naszą chatkę starą,
Nasze stare marzenia! — Bóg wie, co się stanie?
Czy mi uda się zmówić pacierz w Watykanie?
Czy pokocham naturę z genewskich wybrzeży?
Czy na kraterach Etny serce mi uderzy?
A tutaj... pod drewnianym krzyżykiem u drogi,
Przypomnę stary pacierz, poznam lud ubogi,
Jego serce cieplejsze od wulkanów Etny,
A z okien twojej chatki taki widok świetny
Jam niewarta twej chatki!
Maryo! taka chwila
Całą boleść łagodzi, mój żal obezsila,
Podaj mi rękę! chodźmy przez ciernie i kwiaty.
Błogosławiona chatka!...
O jakżem szczęśliwa!
O święty Mateuszu! ot i recydywa!
A cóż, dobry staruszku, czy powóz podali?
Powóz? Kochany ojcze! nie jedźmy już dalej!
Poco nam za granicę? i koszt i fatyga!