Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/407

Ta strona została przepisana.
SCENA CZWARTA.
CIŻ i NEFTAL.

NEFTAL (wchodząc z lekkim ukłonem bez zdjęcia czapki).

No? a co z nami będzie?

WĄTORSKI (z powagą).

Sprawa swoją drogą;
Ale pomnij, gdzie jesteś i mówisz do kogo!
Mogłeś czapki uchylić.

NEFTAL (z uśmiechem).

Aj! wielcy panowie!
Jestem w domu dłużnika i z dłużnikiem mówię:
Czy jeszcze za mój pieniądz mam kłaniać się może?

Tu czapka nie zawadzi — bo wietrzno na dworze.
(Poprawia czapkę).

WĄTORSKI.

Przyszedł, by mi ubliżać — na cześć nie pamięta!
(Do Baltazara):
Niech z przed mego oblicza usuną natręta!

Nie chcę go więcej widzieć!

NEFTAL.

Tylko zapłać wasze!
Ja się strachów nie lękam, groźby nie przestraszę.
Mam cyrograf waszmości i termin wypłaty.
Od czegóż woźny, pozew i sądowe kraty?...

No! czego tu się gniewać? wszak takie umowy.
(Patrząc na Wątorskiego, który ima się głowni pałasza):
Zresztą, jeśli potrzeba — zdejmę czapkę z głowy.

Czy waszmość dasz pieniądze?

WĄTORSKI.

Miej trochę pokory:
Jestem hrabia Wątorski — comes de Wątory!
Nie nazywam się waszmość, lecz trochę inaczej!