Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/408

Ta strona została przepisana.
NEFTAL.

Czy waszmość, czy jegomość — wszystko jedno znaczy.
U mnie tylko wielmożni panowie bogaci,
A ten pan miłościwy, kto swe długi płaci.
Czy gotowe pieniądze?

WĄTORSKI.

Mój mości Neftali,
Patrz na wieże tych murów!

NEFTAL (patrzy na wieżę).

To cóż będzie dalej?
Cegła stara, pobita, mało z niej intraty.

WĄTORSKI.

Lecz tu bohaterowie mieszkali przed laty!

NEFTAL.

Musi być bardzo dawno.

WĄTORSKI (dumnie).

Lat pięćset, to mało?!

NEFTAL.

A gdzież tych bohaterów bogactwo zostało?

WĄTORSKI.

Zostało w księdze dziejów, których czas nie spożył,
I na tarczy herbowej, com w twe ręce złożył;
Na portretach, co jeszcze pleśni nie uległy,
I na cegłach tych murów!

NEFTAL (patrząc ciekawie).

Wszak to proste cegły.
Stare, pobite, kruche, nic niewarte sądzę.
Ja cegłą nie handluję — daj mi pan pieniądze;
A przez grzeczność... zobaczym... niech i pan co zyska, —
Mogę nastręczyć kupca na te rumowiska,

WĄTORSKI.

Jakto! mniemasz, że ciężką obarczon biedotą,
Mury moich naddziadów mam przedać na złoto?