A herby, połączone i twoje, i nasze,
Każesz wyryć nad bramą na spiżowej blasze...
Dla jej szczęścia, przed żadną nie cofnę się pracą;
Spełnię wszystko, co każesz...
A na cóż to? na co?
Żyć będziem w cichym dworku, szczęśliwi a zdrowi.
Zapominasz, coś winna twojemu rodowi.
Że na tobie spojrzenie mych przodków spoczywa;
Że ku tobie się marszczy, albo się uśmiecha,
Oblicze Romulusa, Cyrusa i Lecha,
I że każde spojrzenie mojego naddziada
Nowe na twoje barki powinności wkłada.
Jego bardziej raduje uśmiech na jej twarzy
Niż to, że się z rodziną Wątorskien kojarzy!...
No! idźmy na pokoje, bo chłodnieć zaczyna...
Mości marszałku dworu! każesz przynieść wina;
A jeśli mur wytrzyma, osłabiony z laty,
Wspomnienie obok czynu... starzec obok młodzi...
Jeszcze pycha rodowa po głowie mu chodzi,
Jeszcze mu w głowie zamki, herby i filary;
A o tem nie pamięta zagorzalec stary,