Tyś w moich rękach — Olsztyn za górami,
Do męża twoja nie doleci skarga.
Kochanko moja! my jesteśmy sami.
Przemoc twe śluby z Karlińskim potarga!
Milcz, stworzenie głupie!
A uznaj we mnie zwycięzcę i władcę.
Zdołasz ku mojej przybliżyć się matce!
Że waszmość żyjesz na tym pięknym świecie.
Pani Dorota, powiłaś anioła;
Stary Karliński snadź kocha to dziecię.
Takiego starca pod życia ostatki
Kupido jeszcze rozpromieniać może!
Bardzo podobny do ojca, do matki;
Wielce winszuję!
Puszczaj go, potworze!
Dobrze! niech odda fortecę Olsztyna,
Wtedy pieszczotkę waszą zobaczycie.
Teraz małego uprowadzam zucha:
Zakład miłości ma być zakład wojny.
Jeśli Karliński mych słów nie usłucha,
Wtenczas, chłopaku, możesz być spokojny.
Twą piękną główkę tą samą szablicą