Ta strona została przepisana.
I własną ręką rozpłatam na dwoje.
Hola, pachołcy!
(Wchodzi kilku zbrojnych ludzi).
Niechaj go pochwycą,
Niechaj na siodło przywiążą go moje,
I w tejże chwili niech dziesięć husarzy
Pędem piorunu pod Olsztyn dopada,
Zdać go do ścisłej Czachrowskiego straży
I zapowiedzieć, że to ptak nielada.
(Pisze kartkę i oddaje żołnierzowi).
ZYGMUNT.
Puść, bo ta szabla głowę ci rozwali! ZYGMUNT.
MARTA (klękając).
Panie, miej litość! KARLIŃSKA.
On litość mieć może!
(Patrząc na syna):
Na co mu ręce tak mocno związali? To takie słabe i wątłe niebożę!
Zamrze wam w drodze!... Tygrysie! tyranie!
Krwi tobie trzeba?... wysączę ją rada!
Pij!... żłopaj!... ciesz się!...
(Klęka).
Ulituj się, panie!
Przebacz, co matka nieprzytomna gada!
Oddaj mi syna!... Już jego powlekli!...
ZYGMUNT (szamocąc się z żołnierstwem).
Ja was zabiję! puśćcie mię do matki! KARLIŃSKA.
Czekajcie chwilę!... o siepacze wściekli!... Ja wydobędę sił moich ostatki!
Spieszycie konno!... ja pieszo polecę,
Ja was dopędzę, — pozwólcie mi gonić!
(Żołnierze wyprowadzają Zygmunta).