Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/452

Ta strona została przepisana.
DRUGI SZLACHCIC.
Co waść rozprawiasz? ściany mają uszy!
TRZECI.
Ja ci rozumu do głowy nagonię!

Co to? ja matacz! lub jaki przechera!

PIERWSZY.
Kręcisz się waszmość, kędy wiatr powieje.
TRZECI (dobywając pałasza).
Co! bij się ze mną, jeśli prawda szczera.
PIERWSZY (także dobywając pałasza, do obecnych).
Bądźcie świadkami, mości dobrodzieje!
(Krzyżują pałasze).

(Jeden ze szlachty raniony w rękę).

CZWARTY (wpadając pomiędzy nich).
Zgoda, panowie! czyście zapomnieli,

Że tu żyjemy pod niemieckiem prawem?
Że kto w obozie rąbać się ośmieli,
Zwierzchność nań patrzy okiem niełaskawem?
Oto przychodzi pan Adam Czachrowski,
Nasz wódz, gdy niema pana Stadnickiego...

TRZECI.
Poeta jakiś!... niech obcina zgłoski.
CZWARTY.
Obetnie uszy i tobie, kolego!

Z nim nie żartować...



SCENA DRUGA.
CIŻ i CZACHROWSKI (z siwą brodą i długiemi włosami)

CZACHROWSKI (groźnie).

Do pochew oręże!
Waszmościom w głowie bitwy i kielichy,
Gdy ja się w myślach gubię i mitrężę,
Jakby ten zamek opanować lichy.