Zaledwie wrogi ciebie pochwycili,
Wojsko ojcowskie przybiegło w drużynie,
Wzięto twą matkę, i pewno w tej chwili
Już jest bezpieczna przy ojcu w Olsztynie...
Stadnicki umknął — z nim jego husarze.
Chciano mnie zabrać k'zamkowej załodze,
Lecz ja pobiegłam, gdzie mi serce każe.
Odszukać ciebie... och! przecie znachodzę!
(Słychać znowu trąbę).
Bo Pan Bóg dał gości:
Przybywa sukurs tysięcy ze cztery,
Wojsko Królewskiej Austryackiej Mości
I wszyscy wodze od głównej kwatery.
LICHTENSTERN, ZBOROWSKI, GÓRKA i KILKU WODZÓW.
Zburzyć mi zaraz gniazdo rozbójnicze!
Kto tutaj wodzem?
Stadnicki z Żmigroda,
A ja w chorągwi jego namiestniczę:
Adam Czachrowski...
Słyszałem o waści —
Dlaczego zamku nie wziąłeś przemocą?
Skały wysokie — a tam z armat grzmocą.