Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/474

Ta strona została przepisana.
BIENIASZ.

Od nieprzyjaciela
Przybył posłaniec i czeka przy moście.
Dał znak, że ważnej nowiny udziela.

KARLIŃSKI.
To most sprowadzić i tutaj go proście;

Zawiązać oczy, wiodąc przez fortecę, —
Kędy tu przejście, niechaj nie postrzeże.

(Bieniasz odchodzi).


SCENA PIĄTA.

KARLIŃSKI (sam, pada na kolana).
Boże Zastępów! miej w Twojej opiece

I serce moje, i tej twierdzy wieże!
Wesprzyj ramiona słabego człowieka,
By chytry szatan nie ujął mię w pęta!
Od mego serca niech będzie daleka
I podła słabość, i dzikość zawzięta!
Pozwól, bym ojców chrobrym obyczajem
Nie dał się ugiąć pod ciosem Twej plagi,
Abym nie zgrzeszył przed Tobą i krajem

Brakiem odwagi, lub zbytkiem odwagi!...


SCENA SZÓSTA.
KARLIŃSKI, PIENIĄŻEK, DWAJ CHORĄŻOWIE.

WODZOWIE.
Czołem ci, wodzu!
KARLIŃSKI.

Czołem wam, panowie.
Czas mamy krótki, a wieści złowieszcze.
Z ręką na sercu niech mi każdy powie:
Czy poddać zamek? czy bronić się jeszcze?
Czy trzeba umrzeć? czy z naszego zgonu
Będzie krajowi pożytek, czy szkoda?
Zwróciwszy myśli do Pana Syonu,