Po długiem niewidzeniu gdy powitać dano
Rodziców, dom rodzinny, Litwę ukochana,
I nasz strumyk w olszniaku, ulicę z topoli,
I mową się rodzinną nagadać dowoli,
Powitać nasz lud wiejski, uściskać go szczerze.
Gotują się w Maroku wypadki nielada:
Bo już Kuryer Wileński nieznacznie powiada,
Przebąkiwa, mosanie, że jeszcze w tym roku
Wszystkie porty handlowe zamkną się Maroku.
A skądże marokańską tabakę świat kupi?
Czy Anglia pozwoli?... Palmerston nie głupi!
Na wiosnę straszna wojna buchnie niespodzianie!
SĘDZINA (do Stefana).
Możeś chory, broń Boże?...
Och! ja cierpię srogo
Na marzenia, co jeszcze ziścić się nie mogą,
Na zuchwałe żądanie z nieziemskiego świata,
Co mi serce rozrywa i w głowie kołata.
Może octu do głowy... to boleć przestanie.
Na ból serca... ból serca... o mocny mój Boże!
Anodinum na cukrze...
Och! nic nie pomoże,
Bo to ból niezwyczajny — pali jak żarzewiem.