Ba! zgadnij że za co!
Włosi zdobyli Alger, Ibrahim ladaco
Idzie wojować Turki, Francuzy, Hiszpany;
Lecz w gazecie, uważasz, inszy obrót dany:
Niby tak, niby owak... przypuszczenia, wnioski...
Jak wiesz, pod allegoryą pisze Marcinowski;
Lecz kto ma zdrowe oczy, jasno prawdę widzi.
My sobie handlujemy — wojna rzecz nie nasza.
Póki Ibrahim pasza wystrzeli z pałasza,
Ja chciałbym choć trzy grosze zyskać na arendzie;
A tu gwałty! rozbójstwa! co i z tego będzie?!
No! Janek!!
Nudzić mię poczynasz!
Czego chcesz? jaki Janek?
Jaki Janek? — młynarz!
Sam nie chodzi do karczmy, powiada, że pości,
I jeszcze całą wioskę naucza trzeźwości,
Buntuje całą wioskę, buntuje i kwita!
Czy wierzy pan dobrodziej?
Nawet książki czyta!
Kiedy jeździł z transportem do pszenicy mojej,
Przywiózł książki i z Wilna — aj gwałt, co tam stoi!