Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/495

Ta strona została przepisana.
SĘDZIA (zawsze zajęty).
Piątka, szóstka, siódemka, ósemka dzwonkowa,

Walet winny... No, słucham, co tam za wiadomość?

SĘDZINA (tajemniczo).
Nasz Stefan zakochany...
SĘDZIA.

Widzisz go, jegomość!
Lud... idee ludzkości... postępy narodu...
A myśli o dziewczętach, tak jak ja za młodu.
Trzeba wiedzieć, że byłem zalotny i zmienny.

(Kładzie znowu karty).
Walet, dama dzwonkowa... ot i król czerwienny,

To znaczy król francuski.

SĘDZINA.

Tu ważniejsze rzeczy:
Mówię, Stefan się kocha.

SĘDZIA.

A któż mu tam przeczy!
Miłostki dla młodego bardziej odpowiednie
Niż te wszystkie idee, postępowe brednie,
Z któremi z takim dzisiaj wyrwał się zapałem,
Że mi Szlomę przestraszył — a interes miałem.
Uciekł Szloma, jak zmyty, wcale się nie dziwię,
I jeżeli kabała nie wyjdzie poczciwie.
Jeśli wojny mocarstwo nie wypowie które,
To zboże ani myśleć aby poszło w górę.
A u mnie w Pustopolu jedyna rachuba:
Albo wielka drożyzna, lub zupełna zguba.
Podatek niepłacony, włościanie bez chleba,
Trzeba zboża na zasiew, zapomogi trzeba;
A u mnie jedno z drugiem dwie pustki w kieszeni.
Jedyna tylko rada...

(Zrywa się gwałtownie).

Niech się Stefan żeni!
Niech weźmie dobry posag, niech długi pospłaca,