Ta strona została przepisana.
SCENA DRUGA.
PODKOMORZY, ANNA wchodzą — potem SĘDZINA,
Jak łaskaw podkomorzy, że o nas pamięta! SĘDZIA, STEFAN. (Wieśniak cofa się cichaczem).
PODKOMORZY (z gracyą całując jej rękę).
A mości dobrodziejko! to powinność święta, Obowiązek... powinność... prawdziwe rozkosze...
(Przedstawia Annę):
A to jest moja córka — przypomnieć ją proszę.
SĘDZINA (ściskając Annę).
O! pamiętam, pamiętam, chociaż jeszcze małą.
A jakże to urosło! jakże wyładniało!
Ci rosną, ci starzeją, to już kolej taka.
(Przedstawia Stefana):
Mój syn Stefan. PODKOMORZY.
Pamiętam, pamiętam chłopaka.
Jak wyrósł! jak wypiękniał w naukowej pracy!
(Podczas następnego powitania Stefan i Anna podają sobie ręce i rozmawiają z cicha w głębi sceny).
SĘDZIA (wbiegając ściska podkomorzego).
Kopę lat, panie Janie! SĘDZIA (wbiegając ściska podkomorzego).
PODKOMORZY.
Och ! panie Serwacy,
Kopę lat z procentami, a może i dłużej!
SĘDZIA.
Jakże zdrowie? PODKOMORZY.
Jak zdrowie?
SĘDZIA.
Pomalutku służy.
PODKOMORZY.
A ze mną źle, mój sędzio. Gdy cierpieć się zdarzy Ty wiesz, że się nie pieszczę, nie dbam o lekarzy;