Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/509

Ta strona została przepisana.
PODKOMORZY (z gniewem).
Bałamuetwo!
SĘDZIA.

Nieprawda, nieprawda, albowiem...

PODKOMORZY.
Ja za niegrzeczne słowa z procentem odpowiem.

Nieprawda!... kłamstw żydowskich nie noszę w zapasie.

SĘDZIA.
Lecz nie znasz się na rzeczy.
PODKOMORZY.

A jegomość zna się!

SĘDZIA (ukazując podkomorzego).
Głęboki mi polityk!
PODKOMORZY (ukazując sędziego).

Uczeń Mettemicha!




SCENA PIĄTA.

CIŻ i SĘDZINA (za nią wnoszą podwieczorek),

SĘDZINA.
Panowie! zamiast wojny lepsza zgoda cicha.

A czy się ludzie kochać, czy bić będą srodze,
Nie zawadzi malutka przekąska po drodze.

PODKOMORZY (opamiętywa się).
Sąsiadko dobrodziejko, o! to tylko żarty;

Ależ mężulek pani, jak kozieł uparty,
Chce koniecznie wojować.

SĘDZIA (opamiętywa się).

Chcę prawdy i kwita.

PODKOMORZY.
Prawdę znajdziem w kielichu... przednia okowita!

Nalej waszmość i przepij... to gawęda pusta.

SĘDZIA (nalewa i przepija z uśmiechem).
W nieomylne rączęta!