Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/540

Ta strona została przepisana.
LACKI.
Sroższy niepokój nie wiedzieć wśród wojny,

Czy ona żyje i kędy się tuła.
Rodzice mojej serdecznej niebogi
Żyją w pobliżu puszczy Białowieża;
Ojciec jej, szlachcic stary i ubogi,
Wiernym jest sługą Jana Kazimierza.
Dał swym sąsiadom powód do niechęci;
Czekali dobrej do odwetu chwili.
Więc kiedy przyszli szwedzcy adherenci,
Dwór zrabowali i wieś mu spalili.
Dokąd się udał? — Bóg to wiedzieć raczy!
Czy gdzie się schronił? czy może w niewoli?
Dziś pełno w Polsce takowych tułaczy.
Łacno odgadniesz, że mię serce boli...
Pomyślę, westchnę, czasem łza nabieży,
Ale się wstydzę tej łezki niewieściej;
Bo serce nasze dzisiaj przynależy
Świętszej miłości i świętszej boleści.
Dziś tylko jeden... jeden cel przed nami:
Tam skupiać ducha i ramienia siły.
Nie wolno piersi rozmiękczać żalami,
Aby swojego hartu nie straciły.

STRZEMIEŃ.
Mądrze mówicie! ale z tamtej strony

Sunie się stary pielgrzym z siwą brodą.



SCENA TRZECIA.

CIŻ i PIELGRZYM.
PIELGRZYM.
Niech będzie Jezus Chrystus pochwalony!
STRZEMIEŃ.
Na wieki wieków!... Gdzie to bogi wiodą?