Ta strona została przepisana.
Potem podróżna znajdzie się wieczerza.
Wprawdzie drożyzna... wielka tu drożyzna:
W trzy razy płacą mięso, wino, zboże;
Lecz pan wielmożny i sam pewnie przyzna,
Że być po Szwedach inaczej nie może.
Jedli tu, pili bez końca, bez miary,
I zostawili długi niepłacone.
Biorę za kurczę po cztery talary,
Lecz za to kurczę! i bażant na stronę.
GOSPODARZ (wpół głośno do żony).
Lecz ten pan trzyma z Janem Kazimierzem, Warto ustąpić.
GOSPODYNI (cicho do męża).
Poszedłbyś do czarta!
(Głośno do Gnoińskiego):
To co inszego!... My od takich bierzem Po swojej cenie: za kurczę pół-czwarta.
GNOIŃSKI.
Dziękuję waściom! jeść i pić nie będę, Bom się straszliwie umęczył w podróży.
Szlachcie, by miała czem skrzepiaó gawędę,
Chciejcie postawić miodu gąsior duży.
GOSPODARZ.
Wedle rozkazu wnet wszystko się stanie. (Odchodzi).
(GOSPODYNI.
Ugościm szlachtę, czem chata bogata! (GOSPODYNI.
(Odchodzi).