Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/577

Ta strona została przepisana.

Pan Jan Zamoyski i do morza wskoczy,
W ogień poleci, jeśli ona każe.
On moją wolę spełnia co do joty,
Na nim się nigdym jeszcze nie zawiodła.
Och wy, mężczyźni! gdyby wasze cnoty
Z ich prawdziwego upatrywać źródła!...
Jeden krajowi zda się wylan cały,
Bo bogatego starostwa chce w darze;
Drugi, jak rycerz, idzie w pole chwały,
Bo mu tam piękna dziewczyna iść każe.
Zajrzeć do serca waszego tajnika:
Namiętność, chciwość lub próżność dziecinna...
Zręczna kobieta zawsze to przenika,
I ze wszystkiego korzystać powinna.
Widzisz, żem szczera.

WOJEWODA.

Pani miłościwa!
Widzę, że umiesz trzymać nas pod władzą.

(Słychać trąbkę).
KRÓLOWA.
Spójrz, wojewodo, czy goniec przybywa?

Jeśli są listy, niech je tu podadzą.

WOJEWODA (patrząc w okno).
Goniec z listami.
KRÓLOWA.

O, są listy przecię!
Drżę cała... serce jakby ścisnął głazem.
Prędzej mi listy!

(Do Panien dworskich):

Wy odejść możecie.

(Do wojewody):
A wy zostańce, — przeczytamy razem.