Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/023

Ta strona została przepisana.

Napróżno słuchasz człowieka baśni,
Daremnie szperasz w pustej budowie!
Kość nic nie powie, gruz nic nie powie,
Sąd Ostateczny chyba wyjaśni.

1845. Załucze.




DUMANIE POETY.
(FANTAZYA)




Noc ponura osiadła skał olbrzymie grzbiety,
Na ziemi i na Niebie smutno i ponuro,
Tak ponuro i smutno, jak w duszy poety,
Co siedząc przy stoliku temperował pióro.

On szukał nowych myśli w swej duszy odmęcie,
Myśli, by je uwiecznić nieśmiertelnem pieniem;
Ale myśli, przeczuwszy kąpiel w atramencie,
W ciasnej głowie poety osiadły kamieniem.

On po sklepieniu Nieba wieszcze oko toczył,
I pół wieszczego pióra w wieszcze usta włożył,
I w wieszczym kałamarzu wieszczy nos umoczył,
I dumał, dumał, dumał, aż spać się położył.

1845. Załucze.




CO SIĘ PRZYŚNI.




Jeszcze chwilka, o dziewico!
Na dobranoc oczkiem błyśnij,
Niech cię słodkie sny pochwycą,
Co się przyśni, to przyciśnij!

Może piesek ulubiony,
Kosz cukierków albo wiśni,
Może jaśnie oświecony;
Co się przyśni, to przyciśnij!
 
Może jeńcy starej daty,
Podagryczni, lecz korzystni;