Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/033

Ta strona została skorygowana.

Czy gwiazdka błyszcząca? czy wilk okiem mruży?
Czy światło gościnne, cel naszej podróży?
Malutka iskierka, to błyśnie, to znika, —
Hej, prosto na ogień skierować kulika!
Ot zaraz ogniste zwiększają się kreski:
To blaski od okien, to dworek litewski.
Gospodarz nim zaśnie, nim światło zagaśnie,
Hej, żywo przed ganek zajedziem hałaśnie!
Drużyna drużynę serdecznie spotyka,
A gwaruż, tam gwaru! bo radzi z kulika;
A śmiechuż tam śmiechu, a szeptów do ucha!...
Kominek przyjaznem ogniskiem wybucha,
Wieczerza na stole, od końca do końca —
Złocieją rzędami kielichy jak słońca...
Wypiwszy, spożywszy z Bożego coś daru,
Na nowo ochota do śmiechów, do gwaru,
Pustota i figle krzyżują się wkoło,
Po prostu, niewinnie, serdecznie, wesoło,
U starców od ruchu orzeźwi się łono,
Dziewicom jagody różami zapłoną,
Ich oczki strzelają niewinnie, lecz śmiało,
A młodzież, och! młodzież — już serce stopniało...
Ej słodkoż to, słodko, oblawszy się potem,
Na wiązce murogu zasypiać pokotem!
Zasypiać, dumając o przeszłej zabawie,
I marzyć toż samo, co było na jawie...
Lubiłem to niegdyś... o Boże mój, Boże!
Dlaczegoż gdy rękę na sercu położę,
Tak bije mi tętno, tak łzy z oczu biegą?...
O! gdyby choć dzionek wesela dawnego!
Ej hulałbym, hulał!... Daremna podnieto!
Już nie to wśród ludzi, i w sercu już nie to!
Już kulik na Litwie nudoty nie zgłuszy,
Już sanki i dzwonki nie starczą dla duszy!

22 listopada 1846 r. Załucze.