Należy mi trochę szczęścia, takiego jak roję,
Za niewinne pieśni moje, za cierpienia moje.
Poszanuję moją ciszę, kiedy pieśń sposobię,
Złoto wasze, chwałę waszą zachowajcie sobie.
Wierzcie w czystość mojej duszy, nie złorzeczcie tyle,
Kiedy sercu znękanemu dam folgę na chwilę.
Zniosłem wiernie wasze ciernie, a gdzież moje kwiecie?
Wszak i mnie się trochę szczęścia należy na świecie.
Z miłej zgody przyszły kłótnie
Wśród płochej swawoli.
Człek żądlastem słówkiem utnie,
A tu serce boli.
Szkoda ranić złemi żarty,
Ale trudna rada:
Trzeba dowieść, żem uparty,
Gniewać się wypada.
U niej także gniew na twarzy,
Wie, co mię obchodzi,
I z kim innym niby gwarzy,
A w serce mi godzi.
Albo milcząc, myśli w gniewie
Bóg święty wie o czem.
Wszyscy patrzą, a nikt nie wie,
Że my wojnę toczym.
Ale trudnoż walki znosić,
Więc mi rękę poda:
— „Dość tych wojen! dosyć, dosyć!
Już na zawsze zgoda.“
I tak wdzięcznie główkę skłania,
Rumieni oblicze,
Że dla szczęścia pojednania,
Znów kłócić się życzę...