Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Ach! tyle wielkich i szlachetnych rzeczy,
Tyle zostało obowiązków znieść!
Niechaj sumienie nasz grób zabezpieczy,
A wtedy umrzeć — i sława, i cześć.

Nieraz się troska, nieraz przyboleje,
I łza na oku, i na sercu żal;
Użyj na serce balsamu nadzieje,
Zażyj cierpliwość, jak pancerną stal.
A gdy mgła smutku twą głowę otoczy,
Wytężaj oko do niebieskich zórz!
I nie brnąc w ścieżkę występnych uboczy,
Dobrą otuchę w Opatrzności złóż.

Dajcie kielichy! niechaj wino tryśnie,
Pokrzepmy siły — i z losami w bój!
Aż póki ręka strudzona nie zwiśnie,
Póki się z czoła nie poleje znój!
Słodkoż zaśniemy! sumienie zaświadczy,
Żeśmy spełnili, co należy z nas.
O! w tem świadectwie jest balsam zaradczy,
Co zgoi w piersiach najdotkliwszy raz.

Odważnie, bracia! choć duszę zraniono,
Choć wieniec cierni przygniata nam skroń:
Boleść potrzebna, bo orzeźwia łono.
Jak ciepły wietrzyk obumarłą błoń.
Żniwiarze Pańscy! i śpiewajmy szczerze,
I pracowicie związujmy nasz snop:
Pociecha duszy — któż ją nam odbierze?
Ona różami otoczy nasz grób.
1855. Borejkowszczyzna.


GŁOS UBOGICH

DO OBYWATELI GUBERNII WILEŃSKIEJ,

zebranych na wybory w Wilnie.

O goście szlachetni! i cześć wam, i zdrowie!
W czas dobry witajcie nam w mieście!