Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/129

Ta strona została przepisana.

Boże! kiedy się puści w swe drogi sokole,
Niech nie zapomni krzyża położyć na czole!
Nawiedź go myślą poradną!
Dopomóż jego śmiałej a poczciwej chęci,
Niech mu się z wysokości głowa nie zakręci,
Ani ramiona opadną!

Niechaj w górę wzniesiona drużyna skrzydłaczy
Zbożne, prawdziwe cele postępu zobaczy,
Niech światu prawdę wyśledzi.
A potem bądź miłościw dla starych szermierzy,
Gdy stary zegar czasu godzinę uderzy
Wielkiej, dziejowej spowiedzi!

Zegar bije sekundę — to rodzi się dziecię,
Zegar bije sekundę — ktoś umarł na świecie,
Świat być w spoczynku nie może;
Wciąż nowe pokolenia snują się po ziemi,
Z nowemi dążeniami, z myślami nowemi,
Idą Twe dzieci, o Boże!

Trzeba mistrzów, co pilno badając puls młodzi,
Mówiliby: To godzi, a to się nie godzi!
I strzegli starych cnót ziarna.
Wzbudź ich! a który spełnił swoje powołanie,
Wedle sprawiedliwości błogosław mu, Panie!
Bo ich zasługa nie marna!
1857. Borejkowszczyzna.



KWIETNIOWY MOTYL.

Młody chłopaku, porzuć swawole:
Kwietniowy motyl wyleciał w pole,
Radosna chwila!
Nie psuj radości swoją pustotą,
Niech mu na skrzydłach migoce złoto,
Nie goń motyla!