Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/186

Ta strona została przepisana.
TRZY PIOSNKI.

I.

Piosnka francuska — wpół myśl, wpół czyn,
To wystrzał korka szampańskich win,
Uderzy echem do głębi dusz,
Rozpali serca i znikła już.
Tą samą pieśnią, w ten samy ton,
Marsylczyk zburzy Burbunów tron,
Huknie z Maratem: „Bogaczów zduś!”
I z Bonapartem pójdzie na Ruś,
I z nuty w nutę, i z tropu w trop
Do orleańskich przypadnie stop.
Sam tylko zamrok, sam tylko szum, —
O! taką piosnkę układa tłum!

II.

Piosnka germańska — to eins, zwei, drei.
Mierzone czucia i takty w niej,
Co kiedy oczy rozpłakać chce,
Najprzód chemicznie rozłoży łzę,
Co jeśli w sercu ma stopić lód,
Kładzie do piersi termometr wprzód.
Gdy z Göthe'm w górny wzbije się szlak,
I kiedy gwiazdy przybiera znak,
To ani zgadniesz, czy zorza łask,
Czy to cmentarny fosforu blask;
Gdy Heine świętość obraca w żart,
Znać, że tę pieśnię układał — czart.

III.

Piosnka słowiańska — to ostry miecz,
Z ucha do ucha ogniście siecz,
W serce, jak włócznią, serdecznie grzmoć,
A wypróbujesz piosenki moc;
Szorstko, lecz silnie do braci piej,
Jak Czarnolaski, jak stary Rej,