Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/271

Ta strona została przepisana.

Przestawać na swoim losie,
Pić wino, jakie się zdarzy,
Przenosić wierną Małgosię
Nad wdzięki pieszczonych twarzy,
Że każdy dzionek, co mija,
Miłość i radość policza:
To cała filozofia
Szczęsnego Hulakiewicza.

— Boże, Tyś Ojciec jedyny,
Ja ufam Tobie jak dziecię!
Nie racz poczytać za winy,
Że wesół żyję na świecie;
Niech póki życia domierzę,
Nie mam chmurnego oblicza!
Ota są całe pacierze
Szczęsnego Hulakiewicza.

Ludzie, co zawiść was miota,
Nędzni w bogactwa ogromie,
A których rydwan żywota
U kresu zbacza i chromie,
Wy, których potęga mami,
Lub godność jaka zwodnicza,
Sprostujcie życie wzorami
Szczęsnego Hulakiewicza!


WIOSNA I JESIEŃ.

Dwie pory roku każdemu służą,
Kto się żyć błogo nie leni:
Na wiosnę radzi pieścim się z różą,
A z winnem gronem w jesieni.
Z rana miłością serce rozżarzę,
Winem, gdy słońce się chowa;
Wiosną mówimy: — Bądź zdrów, puharze!
W jesień: — Miłości, bądź zdrowa!