Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/322

Ta strona została przepisana.


W książce od nabożeństwa kwiat zżółkły nieładnie?
Czemu, gdy na tej książce odmawia pacierze,
A na zawiędły kwiatek jej łezka upadnie,
Kwiat odzyskuje barwę, nabiera swej woni,
Twarz babuni młodnieje, rumieni się, bieli.
Słońce ją opromienia, uśmiecha się do niej,
W domku poweselało i w sercu weselej?
Ot... młodnieje, młodnieje, rzekłbyś dziewczę hoże,
Ze światłymi włoskami, krasnemi jagody,
I kwiatek z sianożęci być świeższym nie może.
Mniema, że przy niej siedzi narzeczony młody,
On jej darował różę, ona się uśmiecha,
Z tym niewinnym uśmiechem, jak dziecku, jej ładnie.
Odjechał — tysiąc dumań przedumała z cicha.
W książkę do nabożeństwa znów swą różę kładnie,
Zasiada w staroświeckie krzesło na ostatek,
Twarz jej się znów pomarszczą, oko już nie pała,
Jeszcze raz popatrzała na zawiędły kwiatek,
Książka jej z rąk wypadła — babunia skonała.
1860. Wilno.



GWARINOS.

STARA HISZPAŃSKA BALLADA.


I.

Ej, Francuzi, czyż nie boli
Roncewalska was przegrana?
Padli trupem lub w niewoli
Bohatery Karlomana...

I Gwarinos stracił wieńce
Dawnych zwycięstw skroni męskich,
Dzień potyczki dał go w ręce
Siedmiu królów saraceńskich.

Kość rzucili siedem razy,
A los jedno wciąż stanowi;