Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/381

Ta strona została przepisana.

Czy kto płaczem piersi znużył,
Czy kto szczęścia swego użył,
Dla każdego jednakowa
Ciemna nocka wszystko schowa.
Gdzież ukryła Katarzynę?
Czy w lesistą gdzie gęstwinę?
Czy ją w chatę ludzie zową?
Czy pod kopą śpi zbożową?
Czy na kłodę gdzieś przypadłszy,
Wilczych oczu pilnie patrzy?
Oczki czarne z ognia siłą!
Bogdaj nigdy was nie było,
Jeśli przez was — dobre Nieba!
Tyle klęski zażyć trzeba.
A co potem jeszcze czeka?
Będzie bieda niedaleka.
Trzeba przebyć żółte piaski,
Ludzkie łaski i niełaski,
Trzeba przebyć białe śniegi,
Na pustyni mieć noclegi,
I to jeszcze zgadnąć sztuka,
Czy się znajdzie kogo szuka?
Czy on biedną pozna przecie?
Czy przygarnie swoje dziecię?
Przy nimby się zapomniały
Piaski, śniegi i trud cały:
Niech matczynem sercem wita!
Po bratersku zdrowia spyta!
Zobaczymy... daj to, Boże!
Ja tymczasem kobzę złożę
I rozpytam się po przedzie,
Gdzie na Moskwę droga wiedzie?
............
Tam za Dnieprem, za Kijowem,
Tam za borem, za sosnowym,