Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/557

Ta strona została przepisana.

Jako z podania nauczyli starszy,
Tak Rusin wierzy w uległości duszy.
Długie i mnogie zachowuje posty,
We dni przedświętne jada wstrzemięźliwie,
A jego pokarm roślinny i prosty,
Co jeno rośnie w ogrodach lub niwie.
Woda za napój służy dla człowieka,
Za pokarm bierze zieleninę polną,
A zasię mięsa lub udoju mleka
W dni umartwienia zażywać nie wolno.
W post się cielcowi mleko nie odbierze,
Od piersi matki nie odłączy jagnię;
Rusin nie czyni, jak owi kacerze,
Postnych wędzideł przełamać nie pragnie.
W dniach łez bolesnych, świętego zapału,
W dniach Twojej śmierci i pogrzebu, Chryste,
Kiedyby słuszna człowieczemu ciału
Odjąć wygody i żądze nieczyste,
Gdy wszyscy płaczą, heretyk się cieszy;
U niego mięsna zbytkowna biesiada,
Kiedy u wiernej chrześcijańskiej rzeszy
I ognia w domu niecić nie wypada.


XXXIII.

U nas na Rusi czasem przyjaźń święta
Mocniej niż związek krwie powinowaci;
Gdy dane słowo, prawica ściśnięta,
Obcy się zwiążą stateczniej od braci.
Przyjaźń wieczystą u stopni ołtarza,
Biorąc Sakrament, przysięgają męże;
A rzadko rozbrat przyjaźni nadarza,
Kto pobratymstwo w cerkwi zaprzysięże.
Kradzież jest jako przemysłu gatunek,
Kto zasię odkradł, z odwetu się szczyci.
Umieją warzyć czarodziejski trunek
Tutejsze wróżki i starzy wróżbici.
Widziałem nieraz o wieczornym mroku