Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/593

Ta strona została przepisana.

W lasach Dumetu, na cejskiej dolinie,
Wszelakie stada błąkają się zgrają;
W tucznej na paszę i płodnej Gortynie
Obok macierzy koźlęta pląsają.

Kto chce z marmurów mieć progi salonu
I marmurowe ozdoby na stropie,
Niechaj wypędzi Turków z Karystonu,
A tam się marmur najprzedniejszy kopie.
Jeno wybawca niech przyjdzie z pociechą,
Znajdzie i wawrzyn na swe skronie męskie,
I wdzięczne zleją pagórki ateńskie
Błogosławieństwo ponad jego strzechą.




ODA VIII.
Do rycerstwa polskiego.
Gdy Władysław, królewicz polski, po pokonaniu
Osmana pod Chocimem dnia 10 października 1621 r.,
zwycięskie wojsko na zimowe leże odprowadzał.


Creditis? io! credite, posteri.


Czy uwierzycie? ho! wierzcie, potomni,
Że złaman Turek przez nasz miecz zwycięski!
I że nakoniec męże wiekopomni
Mir zaszczepili na polu ich klęski!

Jakiż to przepłoch siadł na Turka czole!
Jakże to z placu unosił się szczerze,
Kiedy Władysław swe dzielne rycerze
W kształtnej falandze rozwinął na pole!

O! struchlał Turek i drżał gdyby listek,
Pocił się Arab, kiedy zwrócił oko,
Jak Dunaj, krwią ich zafarbowan wszystek,
Szedł krasić Bosfor nieczystą posoką.

Gdy nasze wojsko uderzy na wroga,
Kiedy bardysze po tarczach mu zgrzytną,