A potem płużnem zębatem żelazem
Nie rznął dyrwanów na Kolchidzie dzikiej.
Napróżno woły piorunowym rykiem
Chciały ustraszyć dzielnego oracza;
Próżno, buchając siarczystym dymnikiem,
Wyziew zabójczy głowę mu otacza.
Nie struchlał rycerz, choć widzi, że niwa,
Czarodziejskiemi zębami zasiana,
Bujno się krzewi, a z krzewów wypływa,
Zbrojnych rycerzy mnogość nieprzebrana.
Błyszczą ich hełmy, pancerze i bronie,
Ale bohater ducha nie postrada,
Tessalska włócznia, jak sierp na zagonie,
Zwalcza zastępy i na przekos składa.
Do Publiusza Memmiusza.
Zima na polach, lecz stopi ją wszędzie
Wiosna łaskawa.
Ach! kiedy zima na głowie usiędzie,
Trudniejsza sprawa:
Szadź gdy posrebrzy czuprynę człowieka,
Będzie już przy mnie;
Lato uciekło, i jesień ucieka,
Zmarzniem na zimnie.
Chłód i siwizna gdy przyjdą swej pory,
Nie zbyć tych cierni!
Choćbyś balsamem namaścił kędziory,
Włos się nie sczerni.
Raz tylko w życiu młodość nas zagrzała,
Raz starość zgarbi.