Skaziłem zdradą rycerza nazwanie,
Chciałem był kupczyć... sromota, sromota!
Bez hańby swojej wytrwali Gdańszczanie
Próbę żelaza i złota.
A jam się skalał, i z mojemi nawy
Muszę umykać z pod miasta wypchnięty;
Muszą, jak zbiegi, drżące od obawy,
Iść Plawenowe okręty.
Gród, cztery razy całą siłą party,
Twardo wytrzymał oblężeńczy nawał;
Rzuciłem złoto — Gdańszczanin zażarty
Złoto żelazem oddawał.
Cóż sprzymierzonym Sykambrom wyliczę?
Czem uraduję teutońskie rzesze?
Jakie wojenne łupy i zdobycze
W naszych świątyniach zawieszę?
Na cóż ma ziemia dowiedzieć się nasza,
Że po tej klęsce ja, rozbitek, żyję?
Raczej śmierć moją niechaj świat rozgłasza,
Dopóki hańby nie zmyję.
Jeśli mi dola i tego zaprzeczy,
I nie da klęski powetować świetnie,
To śmierć okropna niech już w samej rzeczy
Dni moje starga i przetnie.
Do Kw. Delliusza, — nie przykładami narodu, lecz
rozumem życie nasze kierować winniśmy.
Delli, si populo duce Vitae degenerem carpimus orbitam, Erramus... |
O Delliuszu! gdy nas chętka mami
Kierować życie gminnymi szlakami,