Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/672

Ta strona została przepisana.

I czy się drzemie, czy nad pismem ślęczy,
Trzymam się krzesła poręczy.




ODA XVII.
Do Najśw. Maryi Panny, gdy w Akademii Wileń-
skiej Towarzystwa Jezusowego, po ukończeniu kur-
sów filozofii, miano rozpocząć teologię scholastyczną.


Et jam quietis ancura puppibus...


Okręt w spokojnym porcie stanął na kotwicy,
Zdejmujcie żagiel na stronę,
Wiosła, maszty i rudel, ozdóbcie, sternicy,
Ozdóbcie w laury zielone.

Nawo! czyż przyjmą ciebie u portu z zapałem?
Czy twe obliczą korzyście?
Czyliż młodzież sarmacka armatnim wystrzałem
Z wieży pozdrowi twe przyjście?

Czy echo gór litewskich oszczędzi tu ciszę?
Zaliż rycerska starszyzna?
W kotły wam nie uderzy, majtkowie-przybysze,
I za swych synów nie przyzna?

Panno! daj pracownikom Twojej łaski użyć,
Przyjm ich z uśmiechem na twarzy,
Czyli pójdą w obozach rycersko Ci służyć,
Czy to na stopniach ołtarzy.




ODA XVIII.
Do Kwinta Tyberyna.


Divitem nunquam, Tiberine, dices...


O Tyberynie! nie miej za bogaczy
Szerokich gruntów i wsi posiadaczy,
Którym Fortuna, nie cnota lub praca,
Życie ozłaca,