Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/696

Ta strona została przepisana.

Tygrys ci kaukaski hołduje w pokorze,
I gdzie się złocą piaski, gdzie wieczna posucha,
Lampart, dziecko pustyni, twojej woli słucha.
Słucha cię jednorożec wśród rzek i źródliska,
Gdzie się rodzą klejnoty, gdzie złoto połyska,
Ostrowidz ci przynosi armeńskie kryształy,
Gryf kruszce wydobyte z pod lapońskiej skały,
Kopie dla cię klejnoty szponami krzywemi,
Wydobywa ci skarby ze wnętrzności ziemi.
Kiedy bijąc we skrzydła, w bojowej postawie,
Lecą z wojny pigmejskiej tessalskie żurawie
I po górach Pangejskich tryumfalnie krzyczą,
Do ciebie przylatują z wojenną zdobyczą;
W łupach złote łańcuchy i brylanty płoną,
I perły, które wrogom z hełmów pochwycono.
Tobie i ptak Junony wspaniałej postaci,
Tobie bażant z Kolchidy swą daninę płaci,
I biały wodny łabędź przynosi ci gwoli
Giętką i wonną gałąź nadbrzeżnej topoli;
On ci zebrał na rzecznym erydańskim żwirze
Wonne krople bursztynu i w wieniec uniże.
Feniks, pielgrzym indyjski, wszystko złoto niesie,
Cokolwiek na Hydaspie, co znalazł w Gangesie.
W cokolwiek assyryjska obfituje niwa,
Mnogie skarby rozkoszy, w które las opływa,
Przyniesie ci papuga ubarwiona cudnie,
Bo znany jej Wschód cały i całe Południe,
Ziemia zaoceańska dokładnie jej znana,
Kędy nawet nie doszedł i żagiel Hiszpana.

Masz hufce, których zimno ni skwar nie zastraszy,
Puśćże na świat twój orszak zwierzęcy i ptaszy,
Niechaj ziemię okrążą pośpiesznemi kroki
I przyniosą bogactwa na pomnik wysoki.
O! zbudujmy, zbudujmy nad saltyńską rzeką,
Której szmer po równinach rozległ się daleko,
Obelisk trójwieżysty, pomnik znakomity,