Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/722

Ta strona została przepisana.

Skąd się najsnadniej przypatrzyć dziewicom.
Zabrzmiały grajki, a młodzież ochocza
Wybija takty, wyskoczyćby rada.
Dajmy jej miejsce, a pójdźmy z ubocza
Patrzeć, jak igra wesoła gromada.




PIEŚŃ STAROŻYTNA

NA CZEŚĆ BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO.

(Z kroniki Gallusa).


Boleslaue! Boleslaue! Dux gloriosissime!...


Bolesławie! Bolesławie! o chwalebny panie!
Jakże bacznie, jak gorliwie bronisz twojej ziemie!
Czy to we dnie, czy to w nocy, czy to we świtanie,
Twoje oko za nas czuwa i samo nie zdrzemie.
Gdy sądzimy, że cię marnie trupem już położym,
Ty nas dzierżysz, jak w więzieniu, w twej potężnej sile.
Taki bojak godzien rządzić całym światem Bożym,
Który garstką umie zwalczyć nieprzyjaciół tyle.
Chociaż cesarz wszystkie wojska na ciebie uzbroi,
Ciebie jednak nie powstrzyma prawica niczyja.
Królowanie i cesarstwo takiemu przystoi,
Kto zastępy maluczkiemi wielkie siły zbija.
Jako niegdyś z Pomorszczyzną, tak się z nami sprawi,
Naszą dumę upokorzy i zuchwalstwo skarci,
I po wrogach pokonanych swój tryumf odprawi,
I wypędzi nas z ojczyzny, jak jesteśmy warci.
On wojuje z poganami, jako Niebios plaga,
A my walczym z chrześcijany, jak nam za nic wiara.
Stąd mu zawsze do zwycięstwa sam Bóg dopomaga,
Na nas pomści się za zbrodnie i słusznie pokara.